.."Pan Agent z Sanatorium"

Trzy twarze Obywatela XX z Dywizjonu XOWR – D
Obywatel XX bo tak go nazwałem od jego pierwszych znaczników imienia i nazwiska,a obywatel ku temu bo miał 5X lat i działał w Stanie Wojennym jako obywatel – kontaktowy z SB.
Poznałem go w autobusie relacji Łódź Kaliska – Kołobrzeg Centralny,by dalej do Dźwirzyna gdzie jechaliśmy taksówką do OWR – X
Początkowo wydawał mi się dość miły i nawet podejrzewałem go o spisek z ZUS,ale to tylko były pozory i nie ja jedyny się tak myliłem,chociaż jakby się postarał to mógłby nim zostać.
Siedział na pierwszym siedzeniu tuż za kierowcą,po resztą to jacyś kumple byli sprzed lat jak się okazało gadali ze sobą całą drogę nawet się pocąc momentami przy trudnych tematach,brakowało im tylko kawy. Obywatel ubrany w prastara rosyjską czapkę i szal odziany w granatową kurtkę wyglądał jak tajemniczy szpieg z krainy os,poza tym nosił lekki zarost i miał cwaniacki uśmieszek.
Cechowała go podczas jazdy chęć wyższości tzw. gówna nad rzeczywistością,ale takie taborety Pan też stworzył. Nie podam jego nazwiska ni imiona bo czepiałby się a mało to takich po świecie chodzi?,powracając;dalej jedziemy a obywatel rozgląda się na boki i śmieje pod nosem nad niższością pozostałą w autokarze.
Po dotarciu do Kołobrzegu jako pierwszy wysiadł z autobusu mało nóżek swych nie połamał,biedny dziadziuś i dalej do taxi pognał ciągnąc nas za sobą tzn mnie i koleżankę. Słono nas ten taksówkarz policzył bo nijakie sześć złoty o kilometra,ale czart ważne że pod sam ośrodek dotarliśmy. Po wejściu już wiedziałem,że będzie chciał być ze mną w pokoju bo obok nikogo nie było,a po resztą też troszeczkę chciałem popracować nad tym typem spod jasnej gwiazdki.
Pani zaprowadziła nas windą do pokoju,był to parter nawet schludny no troszkę zbyt ciemny miał hol. Dotarliśmy do pokoju tzw. p+łazienka i dwa tapczaniki poza tym żaden wypas,ale cóż dobrze że na głowę się nie leje prawda. Obywatel począł się rozpakowywać ciskając się na boki w szafie ogólnej i w łazience. Latał jakoby czegoś szukał taki pobudzony i podniecony jeszcze czegoś owego nie widziałem jak żyję. Miał czelność jeszcze mnie spytać iwy cwaniaczek , gdzie chcę spać bo on woli od ściany dodam iż tapczaniki uplasowane były jeden pod okienkiem drugi pod ścianką działową. Mówię ten pod oknem, aha dobrze kolego – odparł obywatel X.
Po rozpakowaniu walizek był czas na odpoczynek po podróży,ale jemu się na rozmowy zebrało uwierzcie myślałem że go uduszę,ale takie są diamenty wspólnego mieszkania. Dni mijały jeden po drugim a obywatel się rozkręcał i nakręcał raz po raz przeliczając pokaźną kwotę banknotów,było tam około dwa tysiaki jakoś podejrzałem raz jak liczył. Po co mu tyle hajcu jak tu serwowali trzy posiłki w ciągu dnia może tak dla szpanu.
Raz opowiadał iż jest bardzo majętnym człowiekiem i czego nie posiada,raz jest deweloperem a raz jakimś radnym. Raz zna tego człowieka z świata mody a raz tę kobietę ze świata polityki. Raz był ochroniarzem a raz inspektorem przy nadzorze budowy,a raz powiedział że zasiadał w parlamencie europejskim. Skoro jest taki bogaty to po co tu jechał.? Rzekomo bo chory ale co dzień na co inne chorował raz nóżka raz kole-czka nerwowa a raz główka. Miewał też ostre napady nadpobudliwego stanu hornea tzn. latała mu żuchwa jak u kozy. Raz zrobił awanturę o jedzenie na stołówce z panem kucharzem,a raz u pani oddziałowej bo mu recept nie wypisano. Zawsze był baj i zawsze musiał być na pierwszym miejscu,bo przecież on jest gość bo kasę ma. Chwalił się jakoby to dobrym ojcem był, no fakt jak się ma jedynaka w domu to można gacie zerwać i dać,rozpieścić by potem płakać na rozpieszczone nie nauczone szacunku do innych ludzi dziecko.
Opowiadał czego on w domu nie ma a taki cwaniaczek,że aż miło,ale ze mną mu się nie udało pogrywać jak z kotkiem na sznureczku. Ten idiota raz nazwał mnie publicznie pedałem w barze rybnym,cóż opuściłem posterunek sto-liczkowy i wyszedłem ponieważ honor to honor prawda.
Jak graliśmy w karty obrażał się jak przegrał,albo jak ktoś się omylił robił wielkie halo,a jak on kręcił to było ok. Podsycał innych i głupie docinki kierował do kolegów,aż mnie to zdziwiło że w gębę mu nikt nie dał. Taki typ po prostu a sam wyglądał jak pół dupy za krzaka a z innych się wyśmiewał a do tego chrapał ja armata. Po prostu dobra rada jeżeli macie gdzie uciekajcie lub walcie bez pośrednio w pysk,bo takich cwaniaczków tak się traktuje w tych czasach. A ZUS cóż sam ich takich wybiera,bo gdzie ci on chory,gdzie widać że coś kręci./vectra/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#Ulotność duszy w cieniu opętania przez #cyberszatana.

Z rozmyślań przy kawie