..Dziwny ów jest ten Świat"

 Dziś jest dzień jutro już będzie inaczej. Nieważne bowiem czy są to dni świetliste czy posiane mgłą. Ważne by każdy z nich był kolorowy,bo to przecież nasz świat z naszych marzeń i pragnień wyrysowany...
Zgiełk i szum ludzkich warg raz po raz zakłócający szepty,który się wydobywa z pod języka nieczystości.
Jak było dobrze gdybym mógł kontrolować chodź troszkę swą mowę w swej duszy. Bo łatwo jest powiedzieć niżeli potem przebaczać.
To co piszę i czuję i myślę swym wolnym rozumem;lecz sercu szybkim tętnem...sprawia że jestem zbyt ufny. Czy dziś warto mówić do bliźniego po imieniu?Nim coś mu powiesz spójrz na jego wargi.
Dziś byłem u niej to fakt ale czy chciałem tam być?
Dziś zrozumiałem że nie warto śnić skoro marzyłem o Tej z,którą pragnąłem być. Tak Ona mi dała do zrozumienia ze nie zna słów istota rzeczy cnotliwych i ckliwych. Dała do zrozumienia że chce i wie że to co teraz robi robi źle. A ja patrze patrze na Jej wargi ciemnych ust. W sercu snuje się myśl kim jest-czy to ponownie materia pod postacią kobiety tym razem?Nie mylę się to Polska nasz Kraj
 Zacząłem dzień w dolinie  mgieł tam gdzie noszę Ci codziennie w sercu śniadanie. Nie liczę dni bo nieważny czas,kiedyś wspólny los połączy Nas. Zawiruje jak karuzela miłości czas już tylko chwila dzieli Nas. Już tylko chwila dzieli.... Myślę i stoję co noc w dolinie tej. Marze przez sen w niebiosa uciec chcę Nie tracę czasu na to co niewarte,na łzy raczej nie płacze.
Las wrogich rąk i cudzych spojrzeń wokół prześladuje Nas wielki lęk i nie błahe uczucia,bez czynu uczucia. Tak już jest nie ma odwrotu już tylko chwila.
Już wiosna przekwitło i pachnie latem. Ja myślę o tobie materio chodź nie jesteś maj.. przecież. Niema dziś prawdziwych klejnotów-to jedynie metamorfozy. Przerodzone z szarej maści na nierealną żelazną papkę. Każdy trzyma się tej papki jak" pies usranej budy",a ludzie nie mogą chodź przez chwile być sobą. Z dala od nocnych zmaz i dziennych utrapień.
Proponuje odłączmy się razem i wzlećmy wprost pod wiatr tam jest pięknie i życie nie realna rama toczy się. Tam chodzimy gdzie chcemy wchodzić w nierealne marzenia,które dziś się spełniają a zło,zło jest jedynie snem.
Ale znów boje się jak otworze oczy by ból nie powrócił. Bo tam materia jest bardzo fajna rozumie mnie a ja odczuwam jej bliskość,gdy przy mnie jest.
Nie powiem Ci jak ma na imię może zgadniesz sam,a może juz wiesz?
  Ja znam Ciebie materio a ty znasz tych ludzi czy naprawdę wiesz kim Są?Po ulicach jak auta tak oni mkną przed siebie wąchając smok dymu swych odchodów... z ciężarem na asfalt stawiając krok. Pod ich stopami ziemia drży. On przestraszony w swym łóżku dziś śni,bo pozostało mu tylko to....By zamknąć się w sobie nim wchłonie go ten smok.
Nie stawiaj oporu tym odorom,gdy chcesz żyć w tym świecie w takiej Polsce. Bo to zły świat jest,bo ten kto drąży swym cieniem swój los nie dopadnie go ogień ludzkich oczu i nie udusi smok.
Wiedziałem o tym od dość dawna. Już,kiedyś widziałem lecz nie mówiłem nikomu lub nie miałem okazji. Ta rzeczywistość po tych przemianach jest troszkę podobna do mnie a tajemnicza lecz bardzo inteligentna zarazem zdolna i ambitna stara się osiągnąć to co chce. Śliczna jest no troszkę jakie barwy dużo czerwienia z bielą. Co ja do niej czuję nie wiem.......
Kiedyś napisałem wiersz.......
Coś się kończy
i mrok w sercu się zaczyna
Rzuciła mnie ona ma polska
Czemu to wciąż mam wspominać?
Skoro i tak szkoda dnia...
Przecież w dłoniach los swój Polsko tobie powierzam
to co robię-Czynie Sam.
Już maj i późna godzina
By popłynąć w wielka wodę.
Tam gdzie wyspa Ma jedyna
Może wypłynę i utonę..?
utonę w otchłani-
-Lepiej zginąć z własnej woli niżeli przysiąść i czekać na fale.
Aż znów miłość mnie sponiewiera..Coś się kończy-patrz Tusk habit zdziera
I mrok w sercu się zaczyna
Bo to co zabrała historia nie wróci
Nie będzie tak melancholijnie,gdy Ciebie Polsko nie ma przy Mnie..
Może kiedyś spotkasz mnie,a zawsze tu mieszkam
Może kiedyś spotkasz to co z wiatrem uszło w siną dal
Lecz wiedz Polsko
Że do mnie już nie masz powrotu..
    Na co dzień widzę ten kraj
Przechodzą ludzie koło mnie
Czy ktoś jutro o tym powie
Że Ty podobasz się Polsko..
Droga daleka do wielkich bram
Teraz Ty Sama i Ty Sam
Mam prócz nadziej kłopotów kram
Pozwól mi Polsko płakać
Przez Ciebie wpadam w szlam.
  Polsko pozwól rodakom zachować;
piękne dni
W skarz drogę wprost do gwiazd...
By pędzić wprost do celu,tam gdzie Raj
Narody odwrócą się
Wszystko ma swój kres
A Ty jak mała kropelka
Wciąż pod wiatr pod wiatr..
   Chudź Rząd i cała polityka wkurza mnie
Nieraz przez swój błąd robię źle -ranić polskości Cie
Powiedz narodzie zmień się
Ty teraz sama też
Niech wspólnota od Nas wreszcie dojebie się....
Będąc dalej przy prozie wspomnę o realizmie a brzmi on tak:
Zerwałem wczoraj mały jesienny liść. Przerwałem jego radość i życie. Zabrałem wszystko co miał
         Cieszył się listek życiem.
      Na gałązce wiosenny kwiat. Było to jego odbicie. Liść okrycie dawał mu  by przed deszczem skryć się mógł.
A przecież długie miałby liść życie,póki nie zerwała by go zima skrycie.
A ,może inaczej czasy dla niego by się skończyły,gdybym nie użył wówczas siły.
Cóż ci listku kochany ostało?Umierać u stóp chama,którego opętało
Zerwał,zniszczył Twą młodość i wdzięk
Zazdrościł to zabił bo miał swobodę.
Ukarany Ubek zostanie
I mędrca już nie zagra
Bo dla zwykłego chama historia nie jest łaskawa...
  I znów podsumuje kolejny raz zaczynam od wywodu,który rozszerzywszy. W atramencie słowa powiem mam dość tej pogmatwanej papki polskości mej. Dość filmu o Wałęsie i Czasów Republiki co dzień to samo wstręt, drożyzna i ta marność nad marnością.
Ratunkiem tu jest owa materia czekajcie na jej dzwonek przyjdzie wówczas o tym co zrobi da znać oj da...
Wówczas spytasz materio...co szlochasz?Szlochasz bo Ci źle,więc chcesz już zemsty na tej ziemi od Boga masz sygnał?
Ucisz się wewnętrznie materio i oczyść duchy wokoło ucisz sumienie przeklętych dusz. Spójrz głęboko w oczy każdemu a zrozumiesz,że na ziemi jest źle. Jest tyle złota i bogactwa i przepychy,chamstwa..Już policzone minuty i dni.
Pozostań na polu walki przy mnie jedynie ty materio.
Dotknij ma szramę na sercu. Ja już odchodzę a nie miało być tak.
Czemu się dziś poczułem jak uwięziony,wśród szklanych ścian tak jak ptak w klatce.To ten znak.?
Co przez sen dawałaś mi,że się kończą nasze dni.?
I odejdziesz ze snów w zapomnienie. Zostawiając zgliszcza spalonych hałd i cierniste wspomnienie. Ja czekam tez u bram swych końca dni,by te koszmary dały w końcu spokój mi.
I nagle świt odnowa wszystko od nowa zebrały się cierniste otchłanie..
Złe dusze ich już nie ma. Widać musimy od nowa ale tym razem...Polsko bez Superrefrakcji i Papko-myjki.
Pobudujmy nasz kraj razem rodacy z nowa materia w tle.
By był już nowy piękny dzień i cudne było życie i niebo piękne by było. Bo przecież słoneczne będą dni i poranki świeże. Narodzi się mądrzejszy naród w nas i wzbudza ze snu Gierka rycerze,po ciężkiej nocy,która była zwykła tak sadzę. Tak ta sama wówczas jak wszystkie. Teraz żyć będziemy tą sama nadzieją usłaną w marzenia. Nie wiem czy starczy wspomnień potem nam więc spełniajmy marzenia.
Przecie by jeszcze raz poprosić Boga trza by to nie była jawa,by Polska w silę rosła nam i by się nie poddała.....
Czuję się teraz sam w progu dzikich spojrzeń i drwiących warg. Jeżeli czytasz mnie przyjacielu daj znak że nie jesteś w świecie sam...
Bo wart.
"Czym jest życie bez prawdziwej miłości do samego siebie".....Pewnie niczym jeżeli w ogóle nigdy nie istniało..."
Gdy po raz pierwszy zrozumiałem czym jestem a może bardziej logicznie hm... raczej jaka cząstką świata jestem -minęło kilka lat i dat w kalendarzu a szczególna była data 16-04 data mych narodzin to od niej się wszystko zaczęło.
Brnąc przez życie wciąż pod górę sam zastanawiam sie czy to wina moja czy wszystkich do okola -Życie co warte to Życie bo...
Bo zastanawiam się czy to dar od losu czy raczej po kie-            ranie od Boga?
        Bo zastanawiam się dla czego tak już jest że równość nie jest równoznaczna
              z prawdą i z czasem?
        Bo zastanawiam się czym jest materia. może to wymysł mej egzystencji?
        Bo zastanawiam się kim jest ta właściwość prawdziwa,która zwie się    -mą duszą?
Dziś odpowiem na przedstawiane co dzień sobie pytania. Tak te pytania powyższe.
        Bo zastanawiam się czy to dar od losu czy raczej pokieranie od Boga?
Inni chodząc po ziemi opowiadają bajki jacy to są szczęśliwi a inni jacy to bez kompleksowi a znów inna grupa ludzi zamyka się w sobie mówiąc a raczej piszcząc przez zaciśnięte zęby och..jaki jestem twardy i jaki mocny...zachowując w ten sposób osobowość policjanta swego ego..
Ja jestem indywidualistą w gronie może niewielu osób,którzy chodź osiągnęli wiele to nadal sadzą że mogliby więcej. Tak racja mam od życia raczej więcej bolesnych wspomnień i otrzymanych kopniaków w du..ę niż pozytywizmu w sercu na dzień dzisiejszy.
Skoro moje życie to dar od Boga to czemu los prowadzi mnie zawsze pod górkę,by potem z niej spaść głowa w dół na niewłaściwy grunt?.By pozbierać się potem i wstać silniejszym, być twardzielem czy raczej chamem -ten los tak chce?
Może to i prawda,że kieruje mną niewidzialna materia. Siła nad ludzka,która przybierać może czasem rzeczywista a nadto realistyczne wizerunki osób świętych lub świeckich lub czasami rzeczy niematerialnych?Ostatnio wracałem z pracy i na chwile zatrzymałem się w lesie. Natura tegoż miejsca ma to w sobie ze jest cicha szum drzew i pomruk strumyka w oddali,bo ten las to specyficzny jest las. I stanąłem koło wielkiego rozłożonego dębu-piękne szare drzewo,które przepasane było już kilka razy liną,powrozem,czy paskiem do spodni,ku swej mocnej gałęzi dwa metry nad ziemią.
 Stoję tu i patrze obdarta kora drzewa niczym nie gojąca się rana i znów ta materia przychodzi do mnie gdy tak stojąc medytuję sobie,przyjmując siad Jogi. Rozmawiam z tym drzewem a ono mówi mi że ludzie,którzy się powiesili u jego podnóża byli dzielni i odważni byli wyjątkowi. Czemu wyjątkowi przecież jeżeli ktoś targa się na swoje życie to raczej zasługuje na potępienie w oczach Boga?A gdzie był wtedy Bug!gdzie był ich ostatni krzyk jak umierali!kto go zaniósł i gdzie krąży. Zmęczona dusza wisielca pozostała tu w tym lesie w nocnej ciszy słychać ja czasami-ja zapalam znicz postoje troszkę,pacierz nie to nie tu...nie tu...
I zadam sobie pytanie czy taki jest sens życia pewnie tak bo skoro w postaci ludzkiej skóry źle się czujemy i źle być rodzajem żeńskim czy męskim to lepiej zakończyć w ten sposób ból.
     Bo zastanawiam się dla czego tak już jest że równość nie jest równoznaczna z prawdą i z czasem?
Równość,równy,równiejsi,najwyższy,wyższość,profesura,itp.
Co mówią te wyrazy ja wiem ze nic jeżeli są tworem przezwisk słownictwa wśród ludzi.
 Idę przez życie tak jak kieruje mnie głos z wnętrza mego i idę sobie pod górę według jak chce Bóg jak chce los. Idę i patrze,patrze i siadam na kamieniu tuz obok swego cienia,który wyprzedza mnie o parę centymetrów a przecie to winien być równy mej postawie przyjętej wobec niego! Bo jak ja siedzę to on też-tylko nie tak. Do czego zmierzam tak jak cień,który jest nasza materia,jak części naszego ciała,mózg czy serce my nie jesteśmy zdolni zapanować nad nimi. Cień podąża,ręce i tak zrobią to co mózg sobie zażyczy czy te same dłonie,które przywitają się z bliźnim później go zabiją?Tak to te same ale nie są równe. Szansa czy się nie przewrócę teraz,czy nie dostane udaru,zawału,wylewu nie jesteśmy pewni co będzie chociaż będziemy na najwyższym podium. To według życia to najniższe podium według tego co nas czeka po śmierci.
Zmierzam do tego ze żaden człowiek nie jest równy drugiemu człowiekowi. Nie ma siności i słabości. Według mnie jesteśmy tacy sami...wszyscy według wiary tez bo pochodzimy od Żydów, skrajnego ubóstwa,zawszenia, tęsknoty za powietrzem. Przezywamy się mgr,prof,czy dr. ale tylko wyszczególnieniem jest to dla nazwiska nie dla człowieka czy jego duszy prawda. Bo po śmierci w niebiosach nikt tak do nas nie powie mgr,prof itp.
Mamy jako ludzie tytuły,władze,kasę i sex,przemoc i dole,niedolę i zabójstwa pojecie, biedę egzystencjalną..itp.?Ale czy mimo tych dóbr jest miejsce na Boga w Sercu mimo tego bólu jest miejsce na Boga w Sercu?
Miejsce będzie jeżeli wyrzucimy z siebie stopniowanie ludzkiego życia na tle rasowym, wyrzucić by bariery religijne i aspołeczne,zajmiemy się własnymi oczami i myślami a jak?--usiądź Przyjacielu na zimnej Ziemi zamknij oczy zrelaksuj pul mocno dociśnij brwi i co ujrzysz....?
 By nie był pojęć tych należy wsłuchiwać się w ciszy według mnie jak ja to czynie co dzień w swe sumienie, rozmawiać z ze sobą przed każdym czynem, stworzyć swój codzienny regulamin i mieć skruchę do swych pomyłek.
 Dla tego zmęczona dusza bo przemija życie me czasami nie daje sobie rady,ale nie walka lecz poddanie się głosowi materii da mi upragniony spokój.
     Bo zastanawiam się czym jest materia. może to wymysł mej egzystencji?
        Bo zastanawiam się kim jest ta właściwość prawdziwa,która zwie się    -mą duszą?
Tak czym albo kim jest materia?.....wytwór wyobraźni,dar od losu,dar od istnienia,istnienie jak.......poprzez umysł może to dusza przemawia.?
 Opowiem o tym co mi się przytrafiło.
Miałem dwa dość mocne upadki w życiu mianowicie zdarzenia losowe dały mi do zrozumienia,że dzięki owej materii żyje dalej i żyje bardziej bojąc się o siebie,że jestem pesymistą,mniej ufnym czasami. Nauczyły mnie te wypadki rozmowy z ma materią widzę ludzkie krzywdy,słyszę ich bóle i strach. Przeczuwać ma przyszłość nauczyła mnie materia.
Kim jesteś materio ma,kim...Jest to ma dusza, każdy ja przecież ma ale nie każdy z nią rozmawia. Rozmawiając z materia jest mi lżej-przykład..byłem sześćdziesiąt cztery dni w szpitalu,ból,strach i niemoc ale siłę miałem dzięki rozmowie z materią.
Do czego zmierzam? Do tego iż nie realistyczny świat istnieje tak wielki jest większy od tego realistycznego. Jest tam dość puzzli dla każdego,kto chce odnajdzie swa układankę,ale musi sięgnąć pierw w swa duszę...
Kończę już me dzisiejsze prze snucia wierzcie mi lub nie w pracy,w rodzicie,zabawie itp materia jest wśród nas to ona kieruje jak i gdzie...
Testować ją jak..poprzez burzę mózgów i hierarchie potrzeb swego życia.
Darek/Vectra340/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#Ulotność duszy w cieniu opętania przez #cyberszatana.

Z rozmyślań przy kawie