Opowieść o chłopcu z przed lat






            Była wczesna wiosna lat siedemdziesiątych kiedy to na Świat przyszedł mały człowiek.
Chłopiec miał stać się radością dla Swych rodziców ale jego losy potoczyły się nie najlepiej jakby to Sobie wymarzył.  Ksawer dorastał mieszkając razem z rodzicami i rodzeństwem w małej malowniczej wiosce która plasuje się w Centralnej Polsce. Wśród lasów i rzek , gdzie w oddali rozciągał się widok na fabrykę miasta które było nie tak daleko. Rósł jak inne pokolenie tamtego okresu, który jak napisała historia nie należał do najlepszych gdyż Stan Wojenny i inne zajścia z tamtych lat  nie pozwalały egzystować w środowisku swobodnie.
  Chłopiec mając siedem lat poznawał co jest dobre a co złe. Uczęszczał do przedszkola z rówieśnikami, zabawy , i miło spędzany bez trosko czas mijał. Spokój ten zakłócał ojciec który niestety okazał się katem miru domowego. Młody chłopiec jeszcze dziecko dostawało pasem za byle „pierdoły”, a ciągłe awantury w stosunku do matki napawały go ogromnym stresem i przyszłą nienawiścią do ojca. Ojciec jego bowiem był początkującym biznesmenem jak na tamte czasy. To człowiek pazerny na pieniądze i miejący za nic rodzinne ciepło bowiem jak pamięta chłopiec nigdy go nie przytulił, wziął na kolana czy porozmawiał jak ojciec z synem o trapiących go problemach. Zawsze ukrywał się w cieniu przed odpowiedzialnością gdyż z zewnątrz wyglądało to inaczej niż by kto się domyślał a o szczegółach życia z za czterech ścian nie wiedział prócz najbliższej rodziny nikt. Rodzina która zamiast wspierać kładła kłody pod nogi gdy ojciec ustawiał co dziennie matkę do pionu pod ścianą. Młody człowiek zapamiętał to i wie mimo dziecięcego wieku że nie odziedziczy tej struktury charakteru po swoim jak to potocznie rzec starym.
  Pamięta Ksawery jak pewnego razu musiał zamykać się w pokoju razem z rodzeństwem i matką gdy stary szalał. Wygrażając się i wyzywając matkę a tym samym grożąc jak to często bywało ciągłe płacze i lęki porażka. Raz nawet wybił szybę w drzwiach by się dostać. Człowiek tego typu powinien odpowiedzieć za swe czyny ale jak do tej pory nikt go z tych uczynków nie rozgrzeszył. Mijały lata Ksawery miał poparcie u dziadków za którym także jego ojciec nie przepadał. Przeciwnie fascynowała go posiadłość na , której był dom by mógł swobodnie nią dysponować. Cały czas ten zachłanny, zimny jak lód człowiek miał tylko jedno kasa i kasa a rodzina gdzieś pod strzechą najlepiej jakby siedziała.
     Mama należy do osób bardzo wrażliwych bowiem dobry to człowiek lecz przez ojca żyła i żyje w jego cieniu przytakując mu na każde jego słowo. Inne zdanie o nim miało matki rodzeństwo bowiem dla nich pan prezes zawsze był ideałem bo kasę umiał robić. Po reszta wspomniane przeze mnie rodzeństwo matki też nie było święte. Dla nich liczyła się tylko własna dupa i to co im było na rękę to było dobre. Napomnę że głównym ich motywem było jak najwięcej dla siebie a mniej od siebie.
  Co do ojca to cóż człowiek niskich klas społecznych jeden z wielu którym udało się stworzyć biznes gdy w Polsce zmieniał się ustrój a wszystko odbywało się za tzw. Łapówki. Za kiełbasę i mleko wówczas można było wiele zyskać. Człowiek , który nie ma ani wykształcenia ani wartości moralnych czy odrobiny empatii stał się pracodawca dla innych. Cóż szkoda tych ludzi naprawdę , gdyż ich kosztem bogaci i bogacił się będzie ów prezes nadal.
    Co do tamtych lat Ksawery wspomina też swoje rodzeństwo ale jakoś się dogadywali może dlatego że dzieliła ich nie duża różnica wieku. Pamięta zabawy w berka do późnych godzin wieczornych gdy ojca nie było w pobliżu lub gdy ewentualnie zapity spał. Często rozbijał się po pijaku swym polonezem i nikt nie reagował na to gdzie tam wówczas milicja była. Powiem że lubił te napoje wyskokowe po nich bardziej biła mu do łba woda sodowa i dostawał napadu szału.
Jako mały chłopiec uwielbiałem ganiać po lesie, uczestniczyć w wypadach na kartoflisko gdyż prace na roli były i pomoc była sowicie nagradzana. Nagrodą były oczywiście zakupy ze strony dziadków dla nas na odpustach. Pamiętacie wówczas odpusty jakie to były czasy kasety magnetofonowe, pistolety na kapiszony i korkowce. Który z nas nie miał pistoletu na korki wówczas i nie suszył korków na słońcu. Wspominam odpustową karuzelę i watę cukrową oraz baloniki na drucikach. Biegało się bosso po trawie zajadało pysznymi owocami z sadu i nikt nie zwracał uwagi na mycie rąk. Nie było wówczas pampersów i butelek z mlekiem ,co ważne nikt nie słyszał o gotowych zupkach , słodyczach i innych rarytasach. Dla tamtego okresu rarytasem były paczki na święta, które przynosił dziadek, rzadko owoc czy czekolada. W telewizji był program pierwszy i drugi i był Piątek z Pan Kracy i Pi i Sigma oraz Kubuś Puchatek. Idolami dla Ksawerego jego rówieśników i rodzeństwa był Wolker czyli Strażnik z Texasu, Miasteczko Twepeks a w radiu muzyka Czerwonych Gitar i Zbigniewa Zauchy. Zabawiali się w wojnę rzucając kulkami z piasku, budowali bazy na drzewach oraz robienie innych dziwnych rzeczy.
  Pamiętając tamten czas Ksawer wspomina samoloty z kapsli po wódce. Tak z kapsli kupowało się w sklepie saletrę spożywczą, zdrapywało siarkę z zapałek po czym robiło mały otworek w kapslu, który był zapalnikiem i hoya były „bączki”. Grało się w kapsle rysując wymyślne trasy by pstrykając palcem gnać torem jak wyścigówką. Co do baz na drzewach to było ryzyko. gdyż nie rzadko spadało się z drzewa. Dziewczynki grały w gumę i budowały na podwórkach tzw. Kuchnie i mieszkanka ze skrzynek na ziemniaki. Piłka do gry w nogę który z nas nie marzył wówczas o kopaniu biegało się gdzie tylko można było grać. Pływało się na tratwach oraz jeździło na rowerowe wojaże.
            Ksawery ukończył zerówkę i powędrował do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Szkoły , która była oddalona od domu chłopca o naście kilometrów. Klasy wówczas były bardzo liczne ponieważ to był wyż demograficzny i siedziało w jednym rzędzie w Sali po dziesięć osób a rzędów było cztery.
Szkoła cóż wówczas inaczej patrzono na szkolnictwo nikt nie zwracał uwagi na przemoc w szkole. Jak już cos się stało to osadzano łobuzów na szkolnych korytarzowych apelach. Nauczyciele karali uczniów za złe oceny i zachowanie karami typu do kata lub za drzwi czy też tzw. „łapkowanie” bicie plecionką lub drewnianym cyrklem po dłoniach. Często wzywano rodziców do szkół a więcej do powiedzenia od nauczyciela miała Pani woźna niż sam pedagog. Pamięta Ksawery naukę osiem klas przeszedł i mijały mu lata a jego kat ojciec nie zmieniał się lecz szalał dalej. Młody wyrwał się do średniej szkoły z daleka od tego życia rodzinnego.
            Nastały wczesne lata dziewięćdziesiąte gdy piętnastoletni Ksawery wyjechał kontynuować dalszą edukację z zdała od rodzinnego domu. Trochę było mu smutno bo jako przestraszony i do tej pory gnębiony przez ojca nastolatek nie poznał swojej wartości. Czół się w obcych Kielcach osamotniony, zamknięty w sobie nie śmiały do dziewczyn a zarazem cichy i nie wchodzący w konflikty nie rzadko stawał się obrazem kpin i szyderstw ze strony rówieśników z nowej szkoły. Akceptacje zdobywał ciężko ale własnymi siłami i walką ze swym charakterem udało mu się trwać. Cztery lata minęły mu dość szybko zadał maturę z wynikami dobrymi i dostał się jako rosoły już człowiek na Studia Wyższe.
Z lat liceum wspomina bardzo dobrze pobyt w internacie i młodzieńcze pierwsze zakochania. Pamięta Ksawery również pierwsze popijanie piwa i zaciągania papierosem. Wypady na dyskoteki i pierwsze rozczarowania sercowe. Nabierał życiowego doświadczenia prócz nauki w szkole uczył się jak poprawnie żyć wśród ludzi. Jego idolem byli wówczas starsi koledzy i inni którzy już mieli rodziny i żyli własnym życiem. Czy im tego zazdrościł nie wiem bo nie jestem nim ale za pewne tak. Nie wiedział przecież jak jemu ułoży się los i kim w przyszłości zostanie. Nie wiedział czy będzie dobrym człowiekiem i czy założy rodzinę.
                        Mijają lata i nadchodzi czas gdzie Ksawer zostawia dom rodzinny na dłużej w wyjeżdża do Szczecina na sześcioletnie studia medyczne. Czas biegnie mu tam wolniej a Zycie akademickie pozwala mu na dalszy rozwój. Nastawiony na karierę już nie myśli o złym ojcu, któremu czasem zdarza się pokrzyczeć ale ma do niego żal za to że popsuł mu dzieciństwo. Ma żal że nie miał tego ciepłego normalnego domu i mimo lat ten żal mu nie minie.
Ksawer studiując medycynę już wie ze chce pomagać ludziom być człowiekiem dla człowieka. Stara się być skrupulatnym i cierpliwym. Nauczył się panować nad swoim zachowaniem i ukształtował tym samym swój charakter na bardziej męski. Poznaje dalej świat dużo podróżuje dokształca się i rozwija. Społeczeństwo przyjęło go do siebie i już jest świadomy że jego los będzie łaskawy dla niego. Podążając za głosem serca znalazł miłość i założył rodzinę jest szczęśliwym człowiekiem. Człowiekiem który przez cały okres w dzieciństwie żył w cieniu ojca. Ojca który zamiast okazać się wsparciem okazał się draniem.
  I tu mam do Was przekaz. Powiedzcie a wy jakie mieliście dzieciństwo czy wam jest żal czy było warto żyć w czasach sierpa i młota.?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#Ulotność duszy w cieniu opętania przez #cyberszatana.

Z rozmyślań przy kawie

W tym Nowym 2021 # FlashForward2021