To co było w Sanatorium

   
    Czemu właściwie Dźwirzyno,przecież ta malownicza a zarazem urodziwa z zewnątrz lub z
za szyb samochodu patrząc wiocha niczym nie odbiega od innych wiosek. To fakt ma specyficzny klimat uzdrowiskowy ujmując,ale poza tym to nic co mi obce nie jest tam nie występuje.
Plaże brudne i zasyfiane brudem, a na brzegu pieni się od bakterii typu coli etc. Najgorzej to było po sztormie wyobraźcie sobie,że ten syf,który po nim pozostał na plaży jest tam do dziś. Nikt nie posprząta bo po co jak biznesu z tego nie ma,porozwalane puszki po piwie i mnóstwo butelek po alkoholu tu dzież prezerwatywy i inne skarby. Najpiękniejsze skarby znajdowały się poza siatkami stref prywatnych,gdzie nowobogaccy czyhając tylko na klienta,jak by mu tu zrobić pranie w mózgu a w zamian dać śmieci. Tak było,gdy pewnego razu spacerując sobie po Dźwirzynie postanowiłem po lukać na to co innym daje przyjemność a drugim pełne portfele. To wówczas co ujrzałem to przyprawiło mnie o „ci-ary” za ogrodzeniem luksusowego kurortu znajdowało się mnóstwo szklanych butelek,papierków po produktach wszelakich oraz full torebek jednorazowych i kubeczków widać że to po sylwestrowej nocy pozostało,lub tak tu jest w tym sezonie. Dalej postanowiłem zapytać w tym,że kurorcie o cennik doby sezonowej i jakie są do tej ceny przypisane warunki bytowe. Pan otwierając furteczkę zaprosił nas do środka kurortu,by „pokazać” domki letniskowe,które służą wczasowiczom. Nie byłoby w tym nic dziwnego,gdyby nie cena;mianowicie pan powiada 145zł za dobę od osoby a dziecko do lat dziesięciu 10% zniżki natomiast dzieci do lat trzech gratis. Czyli reasumujmy dwie dorosłe osoby i dziecko sześcioletnie , (nie licząc mojej kilkumiesięcznej niuni ) musieli by zapłacić około 400 złotych na dobę?. Pytam za co? Tyle płacić za pokoik cztery na cztery za dwie wersalki gdzie nie mowa tu o pojedynczym spaniu tylko we dwoje na jednym,ha poza tym doliczyć parking 10 zł doba do tego to winduje cenę już i tak wysoką. Poza tym łazienka bez luksusu i warunki wokół obiektu także jakiś tam mały placyk dla dzieci i piaskownice,do tego grill,wieczorki zapewne też płatne. Nie dodałem że cena ta zawiera trzy posiłki ale jakie?,pan powiedział że każdy dostaje na talerzyku pod nosek, a przepraszam jak ja czegoś nie lubię lub mam dietę....pana właściciela obiektu to nie obchodzi on taka praktykę stosuje i zmieniać jej nie zamierza. Wydurnił się Iowy właściciel kurortu wręczając mi ulotkę reklamową a dalej cyt:” malowniczy wspaniały obiekt 30 metrów do plaży, komfort i bogata kuchnia....i tak dalej i tak dalej...Po prostu bajer jakich tu niemało bo poco to po to by urlopowicza napić w butelkę jak sobie to na sieci poczyta,bo z realistycznego punktu to inaczej wygląda.
Wracają co tej nijakiej 30-metrowej odległości do plaży. Cóż kochani plaża jest trzydzieści metrów od kurortu,ale usłana kamieniami i płytami typu jumbo nie sprzyja kąpielom,poza tym z morza wystają połamane resztki po falochronach i pieńki drzew. Nie ład i okropność a na dodatek po ostatnim sztormie nikt nawet nie naprawił zejścia na ową plażę,połamane barierki i powyrywane przez fale deski w podeście i aby wejść lub wyjść na spacer plażą to trzeba niezłej kondycji fizycznej. Idąc dalej plażą widzimy następny podest do wyjścia z plaży także w stanie niedostatecznym aż strach chodzić tam,poza tym z lasku nabrzeżnego który rośnie na tamtejszych wydmach obsuwa się skarpa wraz z drzewami co stanowi zagrożenie dla spacerowiczów.
Przy porcie wystają jakieś druty i opony oraz beczki z betonem,może to balast?,a może zapora na śmieci,obok ciągnie się rurociąg wypuszczony od portu do plaży,dla wtajemniczonych służy do odprowadzenia nadmiaru wody z akwenu portu do morza. To zapewne służyło kiedyś bo dziś straszy a napisy na nim obrzydzają spacer wzdłuż morza. Idąc dalej portowym zboczem widzimy nadal śmieci a tuż obok nich stoi grupka rybaków nawet się nie pochlapią pozbierać by czyściej im było tak stać,wszędzie mnóstwo kiepów po papierosach a pali się nawet mimo zakazu  w miejscach publicznych. I tak idąc dość długo plażą czy też chodnikiem brak toalet czy nawet to-toi doprowadza do spędu w kroczu,bo nie ma gdzie się załatwić,poza laskiem ale mi się bynajmniej nie uśmiechało załatwiać potrzeby na wietrze. A ile tu szyldów typu pizza z pieca,rybka smaczna,piwo z nalewka i supermarket lub pamiątki i inne bzdety,ale to wszystko czyha na sezon;oby im lało przez całe lato to nauczyliby się uczciwości. Gdyż nie rozumie tego,że skoro się ma biznes to jeśli się go prowadzi uczciwie to cały rok będzie zyskiwać,no w zimę ciut mniej bo ludzi mniej jest,ale i tak jak na wiochę ustało biznes się kręci. Najlepiej w Dźwirzynie mają koty,bowiem lata ich tu cała masa sam naliczyłem około sześćdziesiąt sztuk,wszędzie na rozwalane chleba i odpadków spożywczych,aż na wymioty się zbiera,cóż czasami i lisy tu zaglądają.
    Kompletny brak myśli przewodniej typu o swoje nie dbacie bo cudzego nie znacie pasuje do tego miejsca. Dźwirzyno w sezonie jest zapewne piękne bo jest tu bardzo duży spęd,głodnych morza turystów i jak się dowiedziałem nie ma gdzie palca wsadzić,nie mówiąc o parkowaniu auta. Po resztą na tak ciasną wioskę to więcej tu baz noclegowych i punktów handlowych niż parkingów. Przykładem jest fakt iż 70% sklepów,punktów gastronomicznych etc. jest w sezonie zimowym nieczynne,a jedyny sklep Groszek nie należący do tanich pełni funkcję Nibylandii spozywczo -chemiczno-papierowej,gdzie karygodne jest umieszczanie produktów spożywczych obok chemii,czy też maszyna do grania,która stać tam nie powinna. Poza tym przy mnie sprzedawano alkohol nieletnim oraz tytoń,a już nie wspomnę o tzw. cenie zmiennej?.Wiecie,że w Dźwirzyno ma w swych sklepach praktykę oszukiwania przy zakupach nawet najmniejszej ilości produktu?. Tak Iowy sklep na rogu tzw”ABC” stosuje te taktykę. Raz wziąłem cztery mandarynki i policzyła mi za nie ekspedientka 6,35zł zauważyłem to a ona oburzona zrobiła korektę mówiąc szef nie wbił ceny. Następnego i kolejnego dnia specjalnie kupowałem cztery mandarynki i cena ta sama. Raz wziąłem z półki sklepowej sok cena na nim 4,20 a pani mówi cena zmienna i 4,40 liczy. To wstyd bezczelność i brak poszanowania jakiegokolwiek naprawdę. Tylko patrzą jak tu zarobić i nie dość że w sezonie doją to i zimą. Na uwagę zwrócić należy fakt dbania o czystość w tej wiosce,mowa tu o zasranych chodnikach psimi gównami,po prostu wstyd i wymiotować się chce jak idą widzę kupy które trzeba omijać. Naprawdę sołectwo tej wsi winno dostać porządnego bata na tyłek,bata z ekologiczność i kulturę tzw. uzdrowiska klimatycznego.
Kultury też tu brak,bo niszczenie aut,które na nocą stały przy chodniku samo za siebie mówi,powiem że robią to miejscowi chuligani idąc wyrywali znaki drogowe,kopali ogrodzenia posesji i dewastowali co popadnie,a niech byś odezwać się próbował to w gębę by dali-to ci kultura.
Poza tym połączenia bus lub PKS z  Kołobrzegiem też nie należą do łatwych.
    Kochani zwrócić uwagę pragnę także na jezioro Resko,które poszedłem obejrzeć,gdy dotarłem na miejsce jak się domyślam jest to składnica kajaków i pozostałego sprzętu wodnego to oczom ukazał się jeden wielki nie ład. Mianowicie stara waląca się szopa obok porozwalane deski do surfingu oraz stojąca i cuchnąca zarazem woda,która wylała z kanału Resko podczas cofki,gdy był sztorm. Obok stoją domki takie harcerskie trójkątne jak to dawniej u nas w Spale były,fakt ładne ale cóż trzeba ich odnowić na sezon bo,w takim stanie technicznym jak teraz nie posłużą turystą zbytnio. I chyba opryski na komary będą potrzebne bo miejsce na wylęgarnie komarów i innych robactw idealne jak na Dźwirzyno.
    Czemu tak zacząłem najeżdżać na tę wioskę a ku temu,że tam byłem dwadzieścia parę dni i więcej tam ma stopa nie powstanie.
    Wszystko zaczęło się dnia pierwszego stycznie 2012 roku,gdy o godzinie 22.11 wsiadłem do autobusu linii Veolia na dworcu Łódź Kaliska do Kołobrzeg Centralny a z stamtąd do Dźwirzyna.
Sam sobie tej podróży nie planowałem,wysłał mnie tam w ramach Prewencji Rentowej ZUS ze względu na problemy typowo neurologiczne. Podróż przebiegała mętnie ja jedyny nakręcałem atmosferę prowadząc dyskusję z pewną starsza kobietą,rzeknę babcią lecz miłą i bardzo groteskową,o spokojnym widać trybie charakteru. Momentami mieli mnie dość,głównie koleżanka z pierwszego fotelika i kolega,któremu do świeciłem latarką by czasem nie zasnął. W autokarze jechało także jeszcze kilka osób,ale mniej otwartych na polemikę,sprawiali jakby jechali do obozu koncentracyjnego,poza koleżanką,która pochodzi z Brzezin jak się okazało bo ona też sobie pogadała ze mną. Jechaliśmy dość długo a sen zakłócały rozregulowane przeguby i końcówki drążka w tym pojeździe. Ale i nawet spoko było,po nastu godzinach dotarliśmy do Kołobrzegu i już na wstępie drodzy moi pycha i chciwość taksówkarzy,jakby się mieli pozabijać tak do nas szli. My zmęczeni daliśmy się porwać panu z ciemnego merca,który słono nas skasował jadąc specjalnie dalszą drogą,by dotrzeć do Dźwirzyna a dokładnie pod „Bryzę”.
    Dla wyjaśnienia „Bryza” to rodzaj wiatru występuje on w pasie pobrzeża morza Bałtyckiego i wieje cztery razy w ciągu dnia raz z morza na ląd a potem odwrotnie. Ale nie o wietrze dane mi pisać dalej,lecz o Ośrodku Wypoczynkowym - Rehabilitacyjnym „Bryza”. Prawidłowa nazwa winna być uzdrowisko-wo – rehabilitacyjny ośrodek,ale widać nie spełniał standardów sanatoryjnych jak się okazało w trakcie konsumpcji.
    Gdy zapukaliśmy zmęczeni do drzwi bryzy pani o miłym głosie kazała czekać około pół godziny na koleżankę z recepcji,której to się nie spieszyło do rejestracji kuracjuszy. Gdy już dotarła wydała klucze do pokoju żądając nijakiej kaucji za kluczyk w kwocie 10zł. Dla mnie do śmieszne ale cóż kaucja to kaucja po wszystkim zaprowadzono nas do pokoju 502 zwanym Dywizjon 502RG bo tak go ochrzciłem. Razem z obywatelem RG rozpakowaliśmy bagaże i zajęliśmy swe łóżka ,a tu rozczarowanie pierwsze gdy zamiast luksusów jak w internecie „Bryza” się afiszuje dostaliśmy zawilgocony i zimny pokój bo nikt przed nami nie zdołał naprawić grzejnika,aha woda też była wówczas zimna , a konserwator wskazał na wadę pieca. To wstyd zapoconym po podróży nie móc wziąć kąpieli, ale w nocy puścili wrzątek była to 4 rano. Dalej poszliśmy na stołówkę a tam ciasno ledwo przejść można od stolika do stolika a gdzie tu mowa o luźnym siedzeniu przy nim. Zamiast stołu szwedzkiego( reklama w sieci) oczom ukazały się małe stoliczki,gdzie ledwo stała zastawa i owoce na talerzyku,często zapominano o doborze odpowiedniego menu,kierunkowanego do zasad żywienia. Na dole przy wejściu znajdowały się ciężkie niedomykające się drzwi przez które wiało i dmuchało zimnem. Fakt iż była winda to i tak biegać należało po ostrych schodach momentami spadając z dwu ostatnich, Poniżej podaję co winno być podawane w takim ośrodku na takie schorzenia:
     Morska bryza
Wiatry wiejące od morza przynoszą czyste powietrze, bogate w jod. Najwięcej
tego pierwiastka jest wczesną wiosną i późną jesienią, bo wtedy wieją
najsilniejsze wiatry.
Jod reguluje przemianę materii, korzystnie wpływa na pracę tarczycy, a ta z
kolei kontroluje fizyczny i psychiczny rozwój organizmu, m.in. pracę układu
krwionośnego i mięśni.
Od jodu zależy też praca układu nerwowego. Nad morzem jesteśmy zrelaksowani,
spokojniejsi, bardziej błyskotliwi. Jod zwiększa zdolność koncentracji i
sprawność myślenia.
Dzienne zapotrzebowanie na jod to dla dorosłego człowieka 200 mg. Polacy tylko
1/3 tej dawki czerpią z jedzenia. Dlatego też w 1996 r. postanowiono jodować
sól kuchenną. Ale trzeba uważać, bo za duże jej dawki to ryzyko nadciśnienia
tętniczego. Lepiej uzupełniać niedobory, pijąc wody mineralne z dodatkiem tego
pierwiastka lub wdychając morskie powietrze. Tyle,że tu w „Bryzie” nie spijano nas wodą leczniczą lecz najtańszą herbatą jaka jest na rynku.
5 przykazań zdrowego żywienia
    Stan naszego zdrowia w dużej mierze związany jest ze sposobem odżywiania. Warto zdawać sobie sprawę z faktu, iż żadna dieta odchudzająca bez zachowania zasad racjonalnego żywienia nie przyniesie dobrych ani trwałych rezultatów. Dlatego istotne jest nie tylko poznanie, ale także stosowanie zasad zdrowego odżywiania.
Jedz produkty o niskim indeksie glikemicznym
Zdaniem specjalistów, wysoki poziom insuliny sprzyja tyciu. Jest to związane ze spożywaniem produktów, które gwałtownie podnoszą poziom glukozy we krwi, czyli popularnie mówiąc mają wysoki indeks glikemiczny. Zaleca się zatem konsumowanie posiłków, które pełne są składników o niskim indeksie glikemicznym. Ich spożycie powoduje powolny wzrost wartości cukru we krwi, a co za tym idzie, niski poziom insuliny. Istotna jest świadomość, iż jakiekolwiek przetwarzanie produktów żywnościowych podwyższa ich indeks glikemiczny. Tu w „Bryzie” tego niestety nie stosowano,wręcz przeciwnie nasączony tłuszczem kotlet schabowy na obiad oraz chemiczne przekrwione udko drobiowe z zupką nie nazwał bym jej rosołem ale wodą z bulionem drobiowo-wołowymi zanęcony odrobiną makaronu.  lub też odrobina śledzia w kilogramie cebuli,tłusty ser , wątróbka w jakimś ciężkostrawnym sosie,ser topiony,ryba w cieście i jabłko w cieście gdzie więcej sztucznego ciasta nisz ryby czy jabłka w nim zawartego,oraz placek po węgiersku z pieczarkami i ogórki pokrojone w plastry przesiąknięte octem,często pojawiała się miękka od octu papryka po prostu serwowanie tak ostrych posiłków na noc to nie sądzicie że nietaktownym jest rozwiązaniem?. Mało surówek i świeżych warzyw oraz owoce jako dodatek też nie zawsze były na czasie,a poza tym miękki przemarznięty pomarańcz czy też popsute jabłko nie nadawało się do zjedzenia a takie się trafiały. Co wyróżniało menu „Bryzy” to serwowana wędlina a raczej to co ją przypominało pochodziło z knura lub maciory bo polędwica o tak obszernych gabarytach nie występuje jako naturalna,pozostała wędlina była śliska a dżem cuchną niczym mocz gdy stał w wazie parę dni. Do obiadu serwowano kompot,ale pod wydział bo jak się chciało dolewkę do dali ale z bólem czemu dzbanków nie dali na stoliki.? Najgorzej miała druga zmiana bo ziemniaki często już zimne nie smakowały najlepiej co do ciepłoty zupy nie mam zastrzeżeń. Mówiąc dalej o konsumpcji to dodam o czajnikach,które mogły gotować się całą noc bo i tak bywało gdyż uszkodzone nie wyłączały się po zagotowaniu. Czajniki stały na szafeczkach na korytarzach i kto pierwszy ten lepszy na wrzątek czyhał,by zrobić sobie herbatkę.
Oto przykładowe menu „Bryza” jak się mianuje SPA-Bryza. Dodam że SPA. To dla niemców bo ich tu niemiara,ale o nich napiszę później.
--śniadanie-zryw o godzinie 7.30 jak się spóźniłeś to mieli fochy,a serwowano:
chleb ciemny karmelkowy
chleb biały
raz w tygodniu kajzerka typ. Biedronka
odrobina margaryny (na trzy kromki ledwo)
obskurny ogórek w occie
wędlina śliska (częste menu)
i kawaląteczek serka topionego 
czarna zwykła herbata i plasterek cytryny za to wody pod dostatek
---obiad serwowany waza
zupy nawet smaczne prócz rosołu o którym wspominałem oraz ziemniaki przypominające frytkę często zdębiałe w zupie tej, drugie danie jakich zraz czy to mielony uważać trzeba było na żyłki bo się trafiały w nich troszkę płukanej kapusty niby kiszonej (jak warzywa gotowane to jakby pies na płakał kilka) lub innej surówki oraz ziemniaki nawet ciepłe,a dodam iż kuchnia na miejscu,ale poco kuracjuszom gorące skoro Niemcy pierwsi. Do drugiego dania jak napomniałem dodatek owoc lub babka sucha rzadko z polewą i kompotu niepełny kubeczek.
---kolacja podano
Smażone jabłko w cieście lub wątróbka w sosie tłustym do tego czarna herbata,octem przesiąknięta potasowana i tłusty żółty ser, wędlina oraz dżem jak ktoś chciał. Jak poprosiłem o parówki to mieli halo,a przecież winny stać obok jak by ktoś chciał. Podana jako dodatek na śniadanie była zupa mleczna. Ja sądzę,iż ZUS nie wie co się tu dzieje bo do sanatorium to Bryzie brakuje.
      Baza zabiegowa a wcześniej badanie przez neurologa i tak: Lekarz badał kuracjusza około trzy minuty nie spojrzał na badania,pojechałam z wysokim wskaźnikiem OB ,a to jeszcze nic na skierowaniu piszą zabrać klisze,płyty z badań i wypisy ze szpitali oraz karty chorób. Do jasnej cholery po co to dźwigać skoro nikt na to nie spojrzał a badanie odbywało się na tym,iż dr. M naciskał na plecy,które mnie bolały by napisać że schylać się można, nie zbadał dokładnie i nie przejrzał mych badań. Mało tego raz pukną młoteczkiem i zabrał dwie karty moje ze szpitala,które wg  prawa podlegały zwrotowi na koniec turnusu.Czy wyobrażacie sobie rozpisanie zabiegów na podstawie tak przeprowadzonego badania.? A gdzie wywiad, a gdzie zalecenia od lekarzy u których bywam? Oni to mają w nosie, ja mam dyskopatię szyjną i lędźwiową a dokładnie:
Przewlekły bólowy korzeniowy zespół szyjno-barkowy. Rwa kulszowa prawostronna z uszkodzeniem korzenia V. Wypuklina jądra miażdżystego C5/C6. Dehydrytacja krążka międzykręgowego i przepuklina jądra miażdżystego L5/S1.
Choroby spół istniejące to -nerwica ( długi okres szpitalny),kamienica nerkowa. Zgłaszałem do pielęgniarek i ordynatora o problemach z nerkami i szyjnym kręgosłupem oraz z bólem w nodze. Co w zamian? Ordynatorowi łatwiej było zwolnic z trzech dni z zabiegów zamiast dać zastępcze właściwe prawda, robił halo gdy poprosiłem o krio na szyję stwierdził a bo pan ma i szyję.? To absurd tak badać chorych ludzi po prostu to nie tak miało być. Ja wróciłem gorzej chory bolą mnie plecy i jestem nad ziębiony,gdyż kazano spoconemu biec na zabiegi z basenu,który znajdował się 30 metrów od bazy noclegowej. Boli mnie szyja i nadgarstki i mam mrowienie w rekach, a przecież mieli pomóc prawda.? Odległość palce 40cm ja mam 60 więcej nie mogę bo bioli ale dr. M naciskał by się lepiej schylić. Jak wspomniałem gimnastyka owszem ale indywidualna na szyjny odcinek-brak było takiej,ale mogła być nie dali. Wirówki też nie dali a pomagała mi, a poza tym gdzie pole magnetyczne.? Wypis jaki dostałem brzmi:Informacja o przebytej rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej ZUS. dalej – rozpoznali w ośrodku Bryza-Rwa kulszowa prawostronna. Zmiany zwyrodnieniowo -dyskopatyczne kręgosłupa lędźwiowego. Kamienica nerkowa. A gdzie opis kręgosłupa szyjnego i tego że mam problem z chodzeniem.? Zgłaszałem na końcowym i środkowym badaniu ale lekarze to co do nich się mówi mają w nosie widocznie. Fakt leki na ból nerki dostałem,ale po urodzeniu kamienia winien zbadać mnie urolog prawda?. Co do wagi wyjeżdżając ważyłem 76kg a w Bryzie raptem na wstępie 80kg,by potem stwierdzić na koniec 78kg.-bzdura absolutna. Przy moim schorzeniu zakaz jest masowania a tu wlepili masaże widzicie jak czytają karty pacjenta. Gimnastyka jakieś rowerki ostre wymachy i skłony, to dla ludzi z zaburzeniami typ otyłość etc. a nie w poważnych urazach prawda. Posiadam zaburzenia czucia i nietrzymanie moczu a oni nawet o tym nie wspomnieli ino,aby przylizać się ZUS-owi.
 Panie Ministrze Zdrowia,bo do Pana tez pisząc wysyłam załączniki,aby się pan przyjrzał z bliska czy rehabilitacja przyniosła rezultat. Ja sądzę iż prawdziwe Sanatorium typu Ciechocinek pomogło by mi. Ponieważ trzy lata temu tam byłem i było ok to momentu nawrotu choroby prawda.
Nadal ma nerwicę i nic ZUS z tym nie robi lepiej napisać że się nadaje do pracy fizycznej najlepiej ujmując. Dalej mówiąc w Bryzie jest jakuzzi i sauna- cóż sauna wskazana ale nie tu basen chloru o groma,aż miałem zapalenie spojówek oraz wyblakł strój kąpielowy nie jednemu z kuracjuszy, jakuzzi tez s chlorowane i i dodam,że na tak małe jakuzzi winno być w nim 4 osoby nie 6-ść.
Poza tym za basen,zapłacić jak ktoś chciał dodatkowo 7 zł/godzina, a parking na samochód 150 za turnus,gdzie w Ciechocinku w Sanatorium 90 zł kosztuje owa przyjemność. Jeśli wspomniałem o kwotach to czemu pisze ZUS,że pokrywa koszt dojazdu? Ja wydałem miałem bilety w sumie 9 zł z domu na dworzec oraz autobus 90 zł i z Kołobrzegu do Dźwirzyna 5 zł to daje kwotę łączną w jedna stronę 104 a mi zwrócono 62zł w jedna stronę to absurd prawda, gdzie w Ciechocinku zwrócono więcej wówczas niż bilet autobusowy czemu tu inaczej jest. Nawet po kosztach pociągu dali mniej bo pociąg z Kołobrzegu do Łodzi 63zł+ dojazd do Kołobrzegu z Dźwirzyna 5zł i z Łodzi do domu 9 złotych do sumuje 77 zł co w dwie strony 154 a nie 124 zł.
 W Bryzie wykonywano nam zabiegi w tempie szybkim/ krio na kark 2,5 minuty/.Leczenie farmakologiczne było a nie opisali w wypisie wybrałem przecież antybiotyk i furaginę oraz n ospę i maść jak coś mi się wysypało koło ud oraz krople do oczu po chlorze etc. Opisali test bólu według Braci Mackenzie mam w skali bólu od 0-10 teraz noga prawa 3 ,palce nogi prawej 3 nie zginam 2 palców, nadgarstki 5 szyja 5 lędźwi był z centralizowany jak dotarłem do Bryzy na 2 teraz jest 5 a Oni popisali w trzy światy. Napisali zabiegi tolerowane dobrze- jakie dobrze skoro Ordynator mnie pozwalniał, to nie były tolerowane prawda.? Czemu piszą nie prawdę znów. Przebieg rehabilitacji bez powikłań a co z podrażnieniem spojówek,skóry oraz z bólem szyjnym.? A kolka nerkowa to co?. Po prostu Panie ministrze szkoda pieniędzy na taka Placówkę. Raz ktoś zwrócił do basenu zanęcając bakteryjnie wodę, nie wiem czy była ona spuszczona bo koledzy mówili zachodząc pod oszklony basen,że wybierali syf siatkami niczym podbierak,by potem dowalić chloru. Przez cały turnus w jakuzzi woda była spuszczona do połowy nie dalej, brak pod natryskami w przebieralni mydła by śmierdzący chlor zmyć z siebie ,a do sauny wchodzili nadzy Niemieccy goście ośrodka,aż to niesmaczne postawiali w niej często klapki- a nam zawracano uwagę iż bez klapek i z ręcznikami do sauny. A do jakuzzi raz wszedł Niemiec z nie przyjemna dla oka łuszczycą lub wybroczyny ropne to raczej były na całym ciele a fee. W okół ośrodka biega mnóstwo kotów roznosząc rozrzucana z balkonów żywność, a pod balkonami pełno kiepów po papierosach.
   Regulamin był w każdym pokoju, pisało zakaz palenia i spożywania alkoholu!pod ryzdykcją-wydalenia z ośrodka ,ale to nie było przestrzegane palono w łazienkach aż odór na korytarzu unosił się niczym una gwiaździsta, a alkohol pito i to w nadmiarze, co wykazywali co niektórzy. Po 22 wymykali się z Bryzy na wioskę popić lub do kawiarni. Owszem były wieczorki taneczne sami wywieszali na wstępie około trzy takie na których muza i browar oraz inne smaczki procentowe lały się strumieniem,och co to za rehabilitacja prawda. Widziałem jeden przypadek jak Pan i Pani w ramach prewencji ZUS tacy wiekowo pięćdziesiąt plus wracali na „czworakach do ośrodka”,pytali się którędy do Bryzy na moje oko po 3 promili jakieś,pytam czy na tym polega rehabilitacja.? Drugi przypadek był tu taki atleta ciągle narąbany prawie nie trzeźwiał raz wtrącił się w nasza rozmowę do stolika posiłkowego,gdzie Ja i obywatel  z pokoju oraz dwie koleżanki gadaliśmy sobie o pierdołach. A ten naćpany czy na jarany gostek cytuję:”jakbyś siedział przy moim stoliku to bym Ci wyjebał”. Ok myślę sobie powiedziałem przepraszam jak było głośno i myślałem ,że będzie ok,ale się myliłem. On szukał zaczepki,wyżycia szukał- czy tacy ludzie wyglądają na chorych czy ZUS jest ślepy.?Były donosy od starszych osób, tu przebywających na tego artystę,lecz pielęgniarki ani drgnęły. Dalej iwy pakera raz przechodził koło mnie jak sam siedziałem na holu ( były tam dwie kanapy fotele dwa i pufa) nic się nie odezwał,bo chyba mniej pijany wówczas był. Potem wyobraźcie sobie przy gronie koleżanek i kolegów jak graliśmy w karty podszedł i cytuje: kurwa se pamiętaj gościu bo ja się Ciebie ani Twych znajomości nie boje i ci wypierdol...na to Ja to była groźba karalna...a On mi sur w twarz przy wszystkich. Jak się ja poczułem wówczas..?ja śmieć, jak dzidziuś który dostał reprendere a za co za to,że przy swym stoliku porozmawiać nie wolno.? A jak on się zachowywał to ja nic nie mówiłem,po reszta koledze z pokoju tez wygrażał. Nagrabił sobie myśląc,że dam się łatwo przeprosić co uczynił następnego dnia jak prze-trzeźwiał, nim to uczynił miałem wszystkie dane gostka,minie nikt ubliżać nie będzie niestety tym bardziej przy ludziach.
  Ja jestem chory i większość tu przybyłych do Bryzy także i niestety tak nieludzkie i karygodne zachowania winny być nietolerowane tak jak i wypaczenia typu: kończy mi się renta czy inne świadczenie to myk sanatorium prawda.
    Wspomnę o tym ,iż psychicznie troszkę lepiej mimo tych brudnych plaż pospacerowałem wdychając cudny jod,ból jest jak był większy bo odstawiłem leki( tramal krople,diclak,ketonal, App,lek morfinowy,movalis leki i antybiotyki na crp,na kamienicę i ogólnie łykałem przez 3 miesiące po 10 tabletek trzy razy dziennie tyle mi wypisali, nie licząc miesięcy szpitala i tamtych leków)....jeden przypadek mi się nasunął ku medycznej stronie;mianowicie,gdy dostałem ostry atak bólu w domu pewnego razu,lekarz rodzinny skierował mnie do szpitala a tam odmowa( Panie ministrze załącznik).
    Drogi Panie Ministrze nadal dokucza mi ból i mam silną nerwicę,a to dla mojej rodziny nie wskazane prawda. Przed chorobą tzn. w sierpniu tego nie było to po tych szpitalach. Wiem,że mogę wyjechać na kolejny turnus do prawdziwego Sanatorium,ale potrzebna mi jest Pana pomoc,gdyż okres zwolnienia się kończy a pomoc rehabilitacji do jezdnej nie zda rezultatów. Nie wiem co mam dalej robić. W takim położeniu jak ja są inni moi koledzy z turnusu rehabilitacyjnego w Bryzie. Kolega z którym wracałem ma osteoporozo kręgosłupa a oni nawet tego pod uwagę nie wzięli bo na wypisie nie ma a on zgłaszał. Przypadek koleżanki piękna i wspaniała,inteligentna młoda kobieta,której los nie oszczędził,bo cierpi na złożony ból  stawów,ból lędźwiowy ma przepukliny i dehydratację,nie ma dwu kręgów i wróciła z gorszym bólem do domu. Cóż do pracy nie wróci bo stan zdrowia mierny a ZUS ześle ja na pastwę losu.,Tez jechała do Bryzy z nadzieja na minimalna poprawę bo kłamstwem jest że jak człek cierpi na chorobę taka jak ja osiem już lat raptem ośrodek wypoczynkowy – rehabilitacyjny go wyleczy 5 zabiegami dziennie w tym czy trafionymi. Nie Bryza sobie weźmie do Serca że tam trafiają ludzie z poważnymi schorzeniami jadą tu nie na wypoczynek, a wypoczynek – jaki jak po schodach trzeba biegać,bo to normalne pokoiki przerobione na sale zabiegowe bez toalet. Na korytarzu tez brak toalet a i jak zwracali za dojazd to wygnali kuracjuszy i masażystę z pokoju 700 w trakcie trwania zabiegów,bo kasę za dojazd zwracali..hmm jakby nie mieli gdzie. Dalej kierowca zawodowy , bóle nadgarstków i kręgosłupa nasiliły mu się w trakcie zabiegów pozostały skargi bez odzewu. Była też kobieta,której wyskakiwało wrzeciono dolne i miała obszerny ucisk na rdzeń kręgowy. Raz dali jej zastrzyk i leki a jak dostała następny atak powiedziano jej to się pani narkotyzuje.....co to miało oznaczać hmmm nie wiem i pierwsze słyszę by Olfen 150 był narkotykiem czy tez keton-al domięśniowy. Był też facio,który bardzo chrapał aż tak że kolega zmuszony był spać na kanapie w holu gdzie były zimne grzejniki i wyziąbł totalny. Jak on miał się wyspać i wypoczywać,bez reakcji na słowa pozostała kadra by dać mu człowieka nie chrapiącego np. mój obywatel tez chrapał to mogli ich razem dać prawda.?A nie dali mi dziadka 59 lat,co do mojego wieku i moich poglądów wcale nie pasował. Gadał,że wszystkich znał w Łodzi od najwyższego szczebla ile to kasy nie ma i czego w życiu nie dokonał i gdzie w życiu nie był. Tak ten mój kompan to realista według niego co to ból i co to cierpienie taki przejawiał egoizm ci ten człek i swe ego na piedestale stawiał. Ale ja chłopak skromny ojciec dwóch córek o przeciętnych dochodach słuchałem i momentami żal mi dupę ściskał,ale jakoś wytrzymałem z nim lecz przed ostatniego dnia przegiął swych humorem,gdy w publicznej smażalni zrobił ze mnie geja. Na szczęście nim nie jestem a z obywatelem tym nie chcę mieć nic wspólnego. Fakt  zreorganizowała się tu nasza grupka taka fajna dość, powiem że fajne koleżanki kulturalne i nawet przystojne napomnę o pięknej ciemnowłosej dziewczynie i o kobiecie jasnowłosej o imieniu Ania,która jest bardzo mądrą kobietą i z która pogadałem nie raz swobodnie,a zaraz zaraz przecież pozostałe dziewczyny tez wykazywały wysoki iloraz IQ ;fajna była ta mała w okularach i ta wysoka,która wspierała mnie psychicznie gdy bolały mnie nerki dała mi n ospę,bo wstyd było chodzić często do pielęgniarek. miały dobre poczucie humoru i zorganizowane w stosunku do regulaminu Bryzy. Był tu też kolega doświadczony,który z niejednego pieca chleb jadł i który pracował ciężko i nadal pracuje i walczy z chorobą jak pozostali z nas. Bardzo mi pomógł w powrocie do domu bo znalazł mi taryfę i uratował zakrapiając oczy,gdy miałem podrażnienie spojówek po basenie. Wspierał ciepłym słowem i naprawdę takich ludzi warto spotykać jak  Ci,których poznałem nie omijając „ pana z okropnym poczuciem humoru-mój spół lokator). Dzięki za mile spędzony czas koleżankom i kolego dali oni przykład że aby mieć dobry humor nie należy się upić czy też narajać,aha nie pokazywali swej siły wobec mnie....bynajmniej
   Opisze dla porównania Ciechocinek Sanatorium ZNP budynek zadbany nie powiem,warunki sanitarne w Bryzie nie całkiem,gdyż emalia schodziła z kabin prysznicowych,zrywały się deski klozetowe i zarywały tapczaniki bo wymieniali widziałem jak i kabiny zresztą.
    Ciechocinek, wsiadam ze skierowaniem do autobusu  relacji tej trasy,płacąc za bilet kwotę 43 złote jest to rok 2008 Informacja o przebyciu rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej ZUS.
 Rozpoznanie Przewlekły zespół korzeniowy szyjny( lędźwiowy uaktywniał się wówczas słabym bólem pomagały leki),kamienica lewostronna,kolka nerkowa,duodenopatia. Wywiad obszerny trwał 25 minut. Opisano historię chorób i pobyty w szpitalach wszystko było przejrzane na wysokim poziomie – nie tak jak OWR Bryza. Opisane ostatnie rehabilitacje a tu jak mówiłem dr M i Ordynatorowi,że jestem po częściowej rehabilitacji metoda mackenzie to nie zwrócili uwagi wcale. Nawet opisu rezonansów nie czytali to ci badali prawda.?Wypis z Ciechocinka -  zaznaczono bolesność na wyrostki kolczyste kręgów szyjnych, zakres ruchowy w kręgosłupie szyjnym znacznie ograniczony ( co w Bryzie pominięto) 
Zabiegi Ciechocinek: Kinezoterapia indywidualna 19* 25 minut
                                    Fizykoterapia – borowina okłady całkowite na szyje 9* po 25minut(nie
                                                              plastry)
                                     Hydroterapia   -  kąpiele solankowe 19* 15minut
                                      Pole magnetyczne – 19*15minut
                                      Laser na szyjny – 19* 10 minut
psycho edukacja 2godziny 15 minut
relaksacja 8* 25minut
Jest pieczątka psychologa z bryzy na wypisie owej brak. Basen w Ciechocinku był tańszy i inaczej stawiano na samopoczucie psychiczne kuracjuszy, przy wejściu do jakuzzi regulamin tu w bryzie brak owego i przy basenie. Testy na skale bólu przeprowadzone należycie inaczej niż w Bryzie,min: test bólu,test wydolności fizycznej,test ruchu,test czynności codziennych,test siły mięśniowej,test lokomocyjny,test sprawności etyczno-zawodowej,test przystosowania zawodowego. Ciechocinek koniec- leczeniem nie uzyskano zmniejszenia dolegliwości bólowych,nie uzyskano poprawy zakresu ruchu i siły mięśniowej. Nadal otrzymują się bóle okolicy kręgosłupa szyjnego z promieniowaniem do obu kończyn górnych ( co w Bryzie nie wzięto pod uwagę kręgosłupa szyjnego)Powód do pracy rokowane od dalszej rehabilitacji , ograniczenie odciążenia kręgosłupa ( co Bryza nie zaleciła) zalecenie poradnia neurologiczna i rehabilitacyjna.
     Reasumując moim zdaniem taki ośrodek jak Bryza winien być skontrolowany przez Sanepid, Ministerstwo Zdrowia,oraz przez Organy odpowiedzialne z zachowanie ciszy nocnej i higieny sanitarnej w tym ośrodku,bo kto maluje emalią brodziki,gdy emalia przykleja się do stup.?
 Moja opinie dla OWR - Bryza: zabiegi (skala 0-10)   3
                                                    wyżywienie 5
                                                     pokój i pobyt w nim 7
                                               kultura kuracjuszy 4
                                               basen i chlor 2 oraz zabiegi basenowe 8
                                               ogólna kultura i kadra pielęgniarska 8
                                               badanie lekarza prowadzącego i podejście ordynatora do pacjenta 2
   Proszę o dzielenie się opiniami/Vectra/ Darek
                                                

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#Ulotność duszy w cieniu opętania przez #cyberszatana.

Z rozmyślań przy kawie

W tym Nowym 2021 # FlashForward2021